piątek, 21 października 2011

Dajcie już spokój z tą Strażnicą...

Po raz kolejny zadziwia mnie fenomen świadków Jehowy.
Dwa dni temu otworzyłam drzwi dwóm trzęsącym się babeczkom,
które zagadały coś o Dniach Rodziny. Gdy tylko wyciągnęły "Strażnicę" chciałam 
skończyć rozmowę, na co oburzone panie:
"Czy Pani zawsze tak reaguje na świadków Jehowy?"
A czy to nie jest bezczelność?
Ja siedzę w samych gaciach w domu, piję kawę, gram w Diablo - 
i nagle ktoś myśli, że zostawię to na 10 minut żeby pogadać
o sensie istnienia, bogu i przyszłości rodziny
- a potem wrócę do napierdalania wirtualnych demonów?
Owszem, ja o bogu mogę pogadać.
Ale przy piwie, gdy mam chęć i wolny czas 
- a nie między sraniem a herbatą.
Religia to jest prywatna sprawa każdego człowieka.
I póki taka jest to ja ją szanuję. Przestaję gdy czyjeś ideały
zaczynają mi włazić z brudnymi butami na wycieraczkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz