środa, 12 października 2011

***

Próbuję wyjść do ludzi. Jakoś uciszyć w sobie niechęć i irytację.
Taki sposób na przetrwanie tego roku.
Niekoniecznie przepis na szczęście.
Większość mnie denerwuje, najchętniej zostałabym sama.



***

Wychodzę z domu, cyk, uśmiech na twarz, zaciskam zęby,
bo ten uśmiech musi zostać na pięć godzin, w wersji nie zmienionej.

I staram się rozumieć innych, choć w środku aż się gotuję.


Byle szybciej do domu, byle przed lusterkiem zetrzeć ten kamuflaż,
te tony szczęśliwej tapety. Byle zapić szybciej całą irytację.

***

Za oknem pada, tak dobrze się teraz słucha. I deszczu i muzyki.

***

Moja nowa zachcianka:


Kto mi kupi, kto mi kupi, kto mi kupi?
I tak tanio. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz